Czytelnia
Potęga umysłu podświadomego
Zaliczam się do tych rodziców, którzy w chwili macierzyństwa byli zupełnie nieprzygotowani do nowej roli. Ciało jakoś naturalnie, czy biologicznie poradziło sobie i przyswoiło nową sytuacji, ale umysł wątpił w moje kompetencje. Mieszkałam wtedy daleko od rodzinnego domu, zdana sama na siebie w kwestii rozumienia swojej nowej sytuacji. Nie miałam pojęcia o pielęgnacji noworodka, a tym bardziej o sferze psychicznej, czyli tzw. wychowaniu. Patrząc na swoje życie, już dostrzegałam błędy wychowawcze, szczególnie mojego ojca, bo były wyjątkowo rażące. Zadawałam sobie, jako młoda matka pytanie: jak mam wychować swoje dziecko, skoro nie mam o tym "zielonego" pojęcia? Tak się zaczęła moja przygoda z psychologią, pedagogiką, filozofią życia, coachingiem...Nie mogłam po prostu uznać, że wystarczy dziecko nakarmić, wykąpać, pójść na spacer i położyć spać. Nie potrafiłam uznać, że moja rola, jako matki, sprowadza się właśnie tylko do tego.
Odkryłam, że istnieje w dziecku coś takiego, jak sfera psychiczna. Zaobserwowałam, że dziecko zachowuje się inaczej, w zależności od moich nastrojów, okoliczności zewnętrznych i swoich właściwości. Zrozumiałam, że jako matka mam wpływ na samopoczucie mojego dziecka i, że jeśli zapewnię mu dobry start psychiczny, będzie silniejszy, bardziej pewny siebie w przyszłości. Wiedziałam, że chcąc nie chcąc mam moc programowania mojego dziecka. Jak mogłam to zbagatelizować i ograniczyć się tylko do pielęgnacji i ochrony?
Skąd wziąć tą wiedzę? Jak wychować swoje dziecko? Od matki? Od ojca? Szukałam autorytetów i przykładów wystarczająco dobrych matek. Nie mogłam zaufać tylko temu co przekazała mi moja matka, ponieważ odniosła wiele wychowawczych porażek. Babcie, ciocie w rodzie też nie bardzo mogły stać się moim autorytetem. Zaczęłam czytać książki. Pierwsza z nich "Potęga Podświadomości" J. Murphy pokazała mi, że mój kierunek poszukiwań jest dobry. Kiedy mój syn miał niespełna rok zapisałam się na kurs dla rodziców "Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały i jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły". To był przełom w moim postrzeganiu człowieka, dziecka, samej siebie. Poczułam jak wielka odpowiedzialność spoczywa na mnie jako matce. Cały rok szukałam najlepszego dla mojego syna przedszkola w Poznaniu. Znalazłam takie, które odpowiadało moim oczekiwaniom: nie zabijało wolności i kreacji. Przedszkole Kolorowe Listki w Poznaniu. Z czasem tak się zaangażowałam w pedagogikę, psychologię i wiedzę o człowieku , że zostałam prezeską Towarzystwa Edukacyjnego im. R.Steinera prowadzącego to przedszkole. Lata nauki i obserwacji dzieci, nauczycieli, rodziców oraz swoich dzieci wychowywanych w poszanowaniu wolności, odrębności, godności człowieka dały mi wgląd w istotę tego świata, mianowicie doszłam do wniosku, że to matki są fundamentem zdrowia psychicznego swoich dzieci, ich sukcesów życiowych, pewności siebie oraz poczucia spełnienia i szczęścia. Idąc dalej uznałam, że to matki są fundamentem zdrowej społeczności. Moje dzieci są już nastoletnie i dorosłe. Osiągają sukcesy i stanowią żywy przykład mojej potężnej mocy jako matki. Nie oznacza to, że nie popełniłam błędów. Popełniłam, bo jestem człowiekiem ale wiem, że zrobiłam wszystko co w mojej mocy i użyłam dostępnej mi wiedzy i umiejętności aby uznać, że osiągnęłam sukces.
Moje dzieci były mi na tej drodze drogowskazem, dostawałam od nich odzwierciedlenie mojej mocy, mojej miłości i mojego zaangażowania.
Powiecie, no tak ale trzeba walczyć o przetrwanie, pracować, pranie, sprzątanie, gotowanie...Nie trzeba. Wystarczy poukładać sobie odpowiednio priorytety w życiu. Przez wiele lat samotnie wychowywałam swoje dzieci, często nie mogąc liczyć na wsparcie ich ojca ani rodziny. Można. Na prawdę można i warto.
Więcej na kręgach i w prywatnych rozmowach, bo moje życie pełne pikantnych szczegółów stało się doświadczeniem transformacji w miłość dna ludzkiej egzystencji.
Z wdzięcznością,
Agnieszka B. Walaszczyk